25 czerwca, 2020

Cudny, mały z mądrymi i poważnymi oczkami Wiktor z trudną historią w tle

Wszyscy z ogromnym wzruszeniem śledziliśmy historię adopcji Wiktorka, który był podopiecznym Naszego Hospicjum Stacjonarnego. W rozmowie z adopcyjną mamą przyglądamy się emocjom, które towarzyszyły im podczas pierwszego spotkania z maluszkiem, i… zaglądamy z wizytą jak wygląda ich obecne życie.

 

Kiedy poznaliście Państwo historię Wiktorka?

Początek naszej wspólnej historii był dość niespodziewany. Od dawna śledziłam na Facebooku stronę adopcyjną, która pisała o życiowych perypetiach dzieci, które utraciły szansę na wychowywanie się
w swoich biologicznych rodzinach. Pewnego wrześniowego dnia w 2019 roku mignął mi jej post, a na zdjęciu był ON. Cudny, mały, z mądrymi i poważnymi oczkami Wiktor z trudną historią w tle. Ciężko wytłumaczyć to racjonalnie. Poczułam niesamowitą więź względem tego chłopca i pokazałam wszystko mężowi. Dużo dyskutowaliśmy na ten temat, bo w końcu mieliśmy już trójkę dzieci, w tym skrajnego wcześniaka, ale zarazem to on powodował, że byliśmy całym sercem otwarci na dziecko
z niepełnosprawnością. Potem wszystko toczyło się szybko, skontaktowaliśmy się z opiekunem prawnym Wiktorka i zaczęliśmy starania o zostanie dla niego rodziną zastępczą.

Pamiętacie Wasze pierwsze spotkanie?

Pierwszy raz odwiedziłam Wiktora za zgodą opiekuna prawnego, gdy przebywał w szpitalu. Za drugim razem odwiedziliśmy go w szpitalu razem z mężem. Dziś mówię, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Wtedy towarzyszyło nam tysiąc uczuć, uderzyła nas jego samotność, a zarazem spokój jaki zachowywał będąc tam całkiem sam. Od listopada 2019 uzyskałam zgodę na odwiedziny Wiktorka
w Podkarpackiem Hospicjum dla Dzieci. Widzieliśmy się coraz częściej i więcej.

Jak wspomina Pani wizyty w Podkarpackim Hospicjum dla Dzieci?

To była dla nas wyjątkowa lekcja życia, przewartościowanie całego światopoglądu. Co prawda nasz najmłodszy syn spędził dwa miesiące na OIT dla wcześniaków, więc łatwiej było nam wejść w progi Hospicjum i nie bać się świata, który tam zastaniemy, mimo to pierwsza wizyta była uderzająca. Szok, niedowierzanie i pełen podziw dla walczących o swoje godne życie dzieci z uśmiechem na twarzy, jak
i dla heroicznej pracy personelu. Dziś tęsknimy za odwiedzinami w Hospicjum.

Co sprawiło, że zdecydowaliście się zostać rodziną dla maluszka, który nie jest zdrowy?

Bardzo często w naszym życiu mieliśmy do czynienia z różnego rodzaju niepełnosprawnością, przez pewien okres pracowałam jako opiekun dzieci niepełnosprawnych. Zawsze uważaliśmy, że każdy człowiek bez względu na ograniczenia sprawności ma prawo do szacunku, miłości i tolerancji, do życia w rodzinie, zasmakowania zwyczajnej domowej codzienności, czerpania radości z bycia ważnym
i z bycia z kimś blisko. Gdy nasz najmłodszy syn przebywał w szpitalu jako wcześniak widzieliśmy wiele tragedii dzieci i rodziców, był tam heroizm, ale też porzucenie, była walka o życie, ale też zrezygnowane dziecięce oczy, które coraz rzadziej ktoś odwiedzał, nie ocenialiśmy tego, nie jeden człowiek załamałby się pod ciężarem takich doświadczeń. Wiedzieliśmy , że jeśli będzie nam dane zmienić świat choć jednego dziecka, którego rodzice nie udźwigną tego ciężaru, zrobimy to.  Po zdrowe dzieci zawsze się ktoś zgłosi, my chcieliśmy przyjąć do naszej rodziny dziecko, które ma na to znikome szanse. Wiktor mieszka z nami już pół roku i każdego dnia uświadamia nas w przekonaniu, że to była jedna
z najlepszych decyzji w naszym życiu.

Wasza rodzina jest wyjątkowa, Wy jesteście wyjątkowi jako rodzice. Jak wygląda obecnie Wasze życie, i jak Wiktorek zareagował na nowy dom?

Nasze życie kręci się na najwyższych obrotach. Każde z naszych dzieci ma pewne niepełnosprawności, więc nie była to dla nas jakąś drastyczna zmiana. Mąż dzieli swój czas na dzieci i pracę. Ja odłożyłam pracę na bok, zajmuje się dziećmi, organizowaniem dla nich terapii, rehabilitacji i wizyt u specjalistów. Szukam najlepszych dostępnych rozwiązań, by każde z nich mogło cieszyć się jak największą sprawnością. W wolnym czasie prowadzę grupę na Facebooku Wiktor Oznacza Zwycięzca, dzięki czemu mamy dodatkowe środki na sprzęt rehabilitacyjny, leczenie za granicą oraz na rehabilitację dla Wiktora. Dzięki temu, że Wiktor zmotywował nas do zostania rodziną zastępczą w marcu do naszej rodziny dołączyła jeszcze jedna cudowna istotka, która dla samego Wiktora jest oczkiem w głowie. Wiktor rozkwita w naszym domu, poprawił sprawność rączek i nóg, potrafi oderwać głowę i barki od podłoża, zaczął mówić mama, tata, baba, dada da, śpiewać po swojemu w rytm słyszanych melodii, jest niesamowicie radosny, ostatnio pozbyliśmy się sondy i Wiktor doustnie zjada wszystkie posiłki, bardzo się do nas przywiązał, nie wolno mu znikać z oczu.

Co decyzja o zostaniu rodziną zastępczą wniosła do Waszego życia?

Uświadomiła nas, jak wielka jest skala problemu porzucanych i odbieranych dzieci, jak wiele rodzin żyje poniżej marginesu społecznego i że tej pomocy jest wciąż za mało. Rodzinom zastępczym brakuje wsparcia i wiele z nich się wykrusza, a na ich miejsce nie pojawia się już nikt nowy. Wiele dzieci skazanych jest na życie instytucjonalne. Wspaniałe, że są takie miejsca jak Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci, bo nie w każdym tak walczy się o dobro dzieci jak tutaj. Dzięki zostaniu rodziną zastępczą zyskaliśmy nowe doświadczenie, przyjaciół, misję życia. Nasze dzieci biologiczne od małego są kształtowane na ludzi otwartych, tolerancyjnych , szanujących, którzy chętnie nawiązują kontakt z każdą osobą, nawet nie zwracając uwagi na jej niepełnosprawność, dla nich to jest normalne, że każdy człowiek na świecie jest inny i każdy zasługuje na dobro i szacunek. Oczywiście nie zawsze jest łatwo, bywają i trudne dni, ale to pomaga nam się tylko umocnić w przekonaniu, że razem możemy przetrwać wszystko i wyjść z tego silniejsi.

Historia Wiktorka, który był pacjentem Podkarpackiego Hospicjum dla Dzieci to niesamowita lekcja miłości jakiej możemy doświadczyć poznając bliżej jego rodzinę adopcyjną, za którą mocno trzymamy kciuki. Cieszymy się, że mogliśmy przyczynić się do szczęścia jakie towarzyszy rodzicom i być częścią tych wspaniałych wydarzeń związanych z odwiedzinami na Oddziale Stacjonarnym. Jesteśmy wzruszeni, że możemy czytać o tym jak rozwija się Wiktor i jak poprawia się stan jego zdrowia.  Mamie Basi dziękujemy za wspaniały wywiad, a całej rodzinie życzymy wielu chwil radości.

 

 

  1. Spotkanie grupy Wsparcia dla Rodzin w Żałobie – 6.04

    Serdecznie zapraszamy na  spotkanie Grupy Wsparcia dla Rodzin w Żałobie  6.04 w sobotę 14:30-18:30. Dla osób które nie mogą brać udziału osobiście - jest ...więcej
  2. Spotkanie grupy Wsparcia dla Rodzin w Żałobie – 16.03

    Serdecznie zapraszamy na  spotkanie Grupy Wsparcia dla Rodzin w Żałobie  16.03 w sobotę 14:30-18:30. Dla osób które nie mogą brać udziału osobiście - jest ...więcej
  3. lek. med. Wojciech Żero – zapraszamy do rejestracji wizyt

    Do zespołu Poradni Chirurgicznej Fundacji dołączył: lek. med. Wojciech Żero – specjalista chirurgii dziecięcej. Zapraszamy do zapisów pod numerem: 17 875 12 51 ...więcej
  4. Spotkanie Grupy Wsparcia  dla Rodzin w Żałobie  – przełożone na 24 lutego.

    Z powodu choroby prowadzącej, spotkanie Grupy Wsparcia  dla Rodzin w Żałobie zostało przełożone z 10 lutego na sobotę 24.02.2024 w godzinach 14:30-18:30. Dla osób ...więcej